Strona główna - artykuł archiwalny
Z dziennika mistrza szachowego Pana Stanisława, czyli „Szachowa jesień w Moczarach”
Dzień 1
Moja podróż w dniu 12 października do Moczar na zaproszenie tamtejszego Domu Pomocy Społecznej na VI Turniej Szachowo-Warcabowy rozpoczęła się niezbyt fortunnie. Deszcz i mgła czyli typowa polska jesień, a co za tym idzie fatalne warunki drogowe spowodowały spóźnienie naszej ekipy na rozpoczęcie tej bieszczadzkiej imprezy. Na szczęście gospodarze powitali nas gorącą herbatą i kawą oraz górą przepysznych ciasteczek-humory moich zziębniętych kolegów od razu się poprawiły.
Nie było zbyt dużo czasu aby witać się z resztą zaprzyjaźnionych ekip, sędzia dał znak do rozpoczęcia zawodów. Siedem ciężkich rund, bardzo wymagający przeciwnicy, kibice zgromadzeni wokół plansz szachowych – uwierzcie, to są niezapomniane wrażenia. Po zakończeniu rozgrywek szachowych nadszedł czas na grę w warcaby-tutaj wszyscy z Folusza mocno trzymaliśmy kciuki za naszego Pana Tadzia, który mężnie stawał w szranki z graczami z innych Domów. Po tak ciężkim
i emocjonującym dniu ani się obejrzeliśmy, kiedy wylądowaliśmy w przytulnym hotelu i po kolacji zmęczeni położyliśmy się do łóżek.
Dzień 2
Dziś dzień pełen wrażeń innego rodzaju, mimo mgły i zerowej widoczności, część ekip wybrała się na Połoninę Wetlińską (mój kolega Tadeusz zrezygnował z tej wyprawy, swoją niedyspozycję tłumacząc brakiem odpowiedniego obuwia, mam jednak podejrzenie, że wolał po prostu spędzić ten czas przy kawce i pysznych wypiekach). Ci, którzy zostali, mieli możliwość oglądnięcia filmu z mieszkańcami Domu Pomocy Społecznej w Moczarach w rolach głównych, a po obiedzie pojechać do Muzeum Przyrodniczego Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Ustrzykach Dolnych i podziwiać najnowszą ekspozycję.
Z niecierpliwością czekam na jutrzejsze wyniki turnieju.
Dzień 3
Udało się !!! Jest podium, drugie miejsce – bardzo mnie to cieszy, po pierwszym
i czwartym miejscu w latach poprzednich, kolekcja zwycięstw się powiększyła. Ogromne gratulacje dla moich kolegów, Pana Tadzia i Pana Andrzeja za udział w zawodach, z taką ekipą to choćby na Mistrzostwa Świata w Szachach można byłoby się wybrać. Po gratulacjach, podziękowaniach i chwili dla „paparazzi” (szkoda tylko, że nasza opiekunka, Pani Magda, mówiąc delikatnie, mistrzem fotografii nie jest), nadszedł czas na długie pożegnania ze starymi i nowymi przyjaciółmi. Za rok zamierzam przyjechać znowu i też stanąć na podium, może uda się wygrać – od jutra zaczynam ćwiczyć.
Bieszczady żegnały nas przepięknym słońcem i cudnymi kolorami jesieni, aż żal było wyjeżdżać. Ogromne podziękowania dla organizatorów turnieju, za stworzenie ciepłej
i serdecznej atmosfery, w takie magiczne miejsca chce się wracać.