Strona główna - artykuł archiwalny
07.12.2010
6 grudnia przybył do nas Mikołaj, mówił, że jest święty, ale zupełnie na takiego nie wyglądał. Jako, że my też nie aniołki, szybko znaleźliśmy wspólny język. A święty jak to święty, dał co tam w worze miał i pojechał z tymi swoimi reniferami w siną dal.
I... tyleśmy go widzieli! Jak znamy życie, za rok znowu się pojawi.